Niemal natychmiast po przyjściu na świat, małe dziecko staje się najpierw jego obserwatorem, a wkrótce potem aktywnym uczestnikiem. Początkowo świat jest dla niego nowy, ogromny, niezrozumiały, niepojęty. Jednakże rodząc się dziecko jest wyposażone nie tylko w zmysły, które pozwalają mu ten obcy i nieznany świat badać, lecz także w naturalne dążenie do poznawania świata, a w dalszej kolejności do jego rozumienia. Dziecko dąży do zdobywania informacji o rzeczywistości, która je otacza, a właśnie u małego dziecka dążenie to występuje z największą siłą. Wszak rodząc się nie wie ono o świecie nic, musi więc swoją wiedzę o nim zbudować od podstaw, a potem poszerza ją, pogłębia i porządkuje. Działania poznawcze dziecka mają charakter z jednej strony intuicyjny, a z drugiej – niepowstrzymany. Małe dziecko początkowo nie zna samego siebie, nie orientuje się w swoich możliwościach poznawczych, a więc nie wie nawet jak ma się zabrać za to wielkie zadanie, jakie jest przed nim, a pomimo tego już działa, działa zanim ma świadomość, że właśnie to robi. Jego dążenie do poznawania tego co wokół niego jest niepowstrzymane, ciągle chce wiedzieć coraz więcej, jest zachłanne w swoje pasji wiedzy. Początkowo ma do dyspozycji swoje zmysły, najpierw wzrok, potem słuch, dotyk, smak, węch. Pierwsze lata życia dziecka upływają mu na intensywnym zdobywaniu wiedzy o świecie, jaki go otacza wszystkimi zmysłami: dotykaniu, oglądaniu, wąchaniu, smakowaniu. Dzięki dotykaniu, rozkręcaniu, przekładaniu, lizaniu, rzucaniu przedmiotów poznaje ich strukturę i właściwości, dowiaduje się, co może z nimi zrobić, do czego służą. Później, w miarę rozwoju mózgu i ściśle powiązanej z tym funkcji mowy, kształtuje się u niego aparat poznawczy oparty na zdolności rozumowania, a wiedzę zdobywa już nie tylko przez zmysły, lecz także dzięki słownemu przekazowi osób, które go otaczają.
Od samego początku uczestnictwa w świecie, do którego zaprosili dziecko jego rodzice powołując je do życia, to właśnie oni, matka i ojciec są dla małego człowieka dostarczycielami wszelkiej wiedzy o świecie i wszelkiej możliwości jej zdobywania. Dziecko samo z siebie nie ma możliwości sprawczych, gdy jeszcze tylko leży w łóżeczku zobaczy tylko to co zostanie mu pokazane, usłyszy tylko te dźwięki, które zostaną przy nim wydobyte, poczuje taką temperaturę, zapach, smak, jaki zostanie mu dostarczony. Gdy nauczy się chodzić, będzie badać świat, jaki jest mu dostępny, czyli świat stworzony przez rodziców, świat mieszkania, świat przestrzeni spacerów, kontaktów z innymi ludźmi. Jego dostęp do świata będzie się poszerzać, ale będzie to dostęp taki, jaki stworzą mu jego rodzice. To oni stworzą mu świat wąski, ciasny, ubogi, lub szeroki, otwarty i bogaty.
No i wreszcie nadejdzie czas zadawania pytań, miliona pytań, którymi przedszkolak będzie zasypywać swych rodziców. Ba, on będzie ich wręcz tymi pytaniami zamęczać. „Czemu samochód jedzie?”, „A co to jest silnik?” , „A co to jest benzyna?” , „A skąd się wzięła ropa naftowa?” , „A kto stworzył świat?”. Co najgorsze, jeśli już umęczony po powrocie z pracy i mający przed sobą mnóstwo obowiązków domowych rodzic odpowie na jedno pytanie dziecka, ono ma już w zanadrzu dwa następne, a gdy i na nie znajdzie odpowiedź, przybywają kolejne nie dwa, lecz cztery, a każde następne coraz trudniejsze. Skąd brać siłę na tą męczącą dociekliwość dziecka? Skąd brać odpowiedzi na pytania tak dziwne, a w sumie dotyczące spraw tak fundamentalnych? I nagle może się okazać, że tych odpowiedzi my, rodzice, nie mamy, że ich nie znamy, że nauczyliśmy się przyjmować rzeczywistość w sposób bezrefleksyjny, oczywisty, bo jest, bo nas otacza. Nie zastanawiamy się nad nią. Jako oczywiste przyjmujemy istnienie czegoś, bo istnieje, nie zadajemy pytań dlaczego? po co? jak?
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na wycieczce w jakimś obcym kraju, w nieznanej, trudnej do zrozumienia kulturze. Czy nie chcielibyśmy poznać, wiedzieć, zrozumieć? Czy nie szukalibyśmy kogoś, kto by nam ten trudny, nieznany świat objaśnił? A gdybyśmy kogoś takiego znaleźli, czyż nie zdawalibyśmy mu mnóstwa pytań, a potem czyż nasza wiedza nie byłaby tą wiedzą, jaką przekazałby nam nasz przewodnik, czyż nie rozumielibyśmy tego obcego świata tak, jak on by nam go objaśnił?
Bycie rodzicem to doświadczenie cudowne. Wielu, bardzo wielu rodziców odczuwa, że to najwspanialsze doświadczenie w ich życiu i ta rola, rola rodzica nadaje ich życiu sens, daje poczucie szczęścia i spełnienia. W tą rolę rodzica, oprócz wszystkich innych jej aspektów: utrzymania dziecka, zaspokojenia mu potrzeb bytowych, materialnych, zapewnienia mu bezpieczeństwa, dbania o jego zdrowie, edukację wpisany jest także aspekt objaśniania świata. To rodzice są pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami dziecka. To oni kształtują nie tylko samą wiedzę dziecka o świecie, lecz także pobudzają je do ciekawości świata, do dalszego poznawania lub powodują, że ta naturalna dziecięca ciekawość obumiera i zanika, tak jak usycha niepodlewane drzewo. Gdy nikt na pytania dziecka nie odpowiada, ono w końcu przestanie jej zadawać, lub skieruje je do innych niż rodzice osób. A wtedy to one , te obce osoby ukształtują nie tylko wiedzę dziecka , lecz nade wszystko interpretację rzeczy i zjawisk, nastawienie do nich.
Jestem rodzicem, a więc jestem przewodnikiem mojego małego dziecka po świecie, jestem odpowiedzialny za to, jakie będzie jego rozumienia świata i nastawienie do niego. To nie jest łatwe zadanie, a więc muszę się go nauczyć. W trudnej rzeczywistości naszych obecnych złych dni, z jakimi nagle, bez uprzedzenia przyszło się nam mierzyć, okazuje się, że mamy narzędzia, jakich wcześniej nie mieliśmy, a więc dobro niezwykle deficytowe: czas, a także dużo sposobności do wspólnego przebywania z dzieckiem. Choć sami tylu rzeczy nie wiemy, nie rozumiemy, możemy je poznać, wspólnie z dzieckiem zastanowić się nad nimi. Gdyby zły czas przyszedł w dobie, gdy nie było Internetu, a do bibliotek nie moglibyśmy chodzić, bo kwarantanna, byłoby nam trudniej. Obecne możliwości, jakie niesie ze sobą świat nowoczesnych technologii informatycznych daje nam możliwości nieograniczone.
Zatem: do dzieła! Gdy moje dziecko o coś pyta, ja siadam z nim i najlepiej jak potrafię odpowiadam, objaśniając mu świat. A gdy nie wiem, mówię: Twoje pytanie jest fantastyczne! Jeszcze nie wiem, ale chodź, poszukamy na nie odpowiedzi razem.
1,241 Liczba odwiedzin, 2 Dzisiaj